na co uważać

Wizyty tajemniczych klientów budzą silne emocje wśród pracowników. Od tego, jak wypadną w ich oczach, może zależeć nie tylko wysokość premii, ale również zachowanie posady. – Ja nie czyham, aż się komuś noga powinie – tłumaczy , która pracuje jako tajemniczy klient od 16 lat.

Tajemniczy klient wciela się w rolę zwykłego kupującego. Wizytuje sklepy wielkopowierzchniowe, dyskonty, sieciówki, butiki, a  https://wuko.ovh także banki, stacja paliw czy restauracje. Posiłkując się otrzymanym scenariuszem, ocenia jakość usług. Jego zadaniem jest również nie zostać zdemaskowanym przez pracowników.

Tajemniczym klientem bywała najczęściej w Żabkach, placówkach bankowych i salonach samochodowych. Raz zdarzyło jej się sprawdzić dewelopera.

Poszłam tam jako klientka, która chce założyć konto. Gdy powiedziałam, że mam komornika i zaczęłam dopytywać, czy będę mogła je zamknąć, jeśli je zajmie, usłyszałam coś, co nigdy nie powinno paść z ust pracownika: „Wygląda pani jak menel. Nie chcemy takich klientów”.

Gdy zaczęła dopytywać, na jakiej podstawie kobieta jej odmawia i poprosiła o oświadczenie na piśmie, usłyszała: „Nie będę niczego dawać, proszę stąd wyjść. Jakbyśmy żyli w PRL-u, wisiałaby tu kartka, że pani nie obsługujemy”.

– Rozmowa była przeze mnie nagrywana, bo to był warunek zapłaty. Potem doszły mnie słuchy, że pracownica została dyscyplinarnie zwolniona

– Zwykle nie oceniałam placówki na tyle ostro, żeby ktoś mógł z tego powodu stracić posadę. Ale jeśli pracownik jest arogancki i nie nadaje się do tej pracy, to sam sobie na zwolnienie zasłużył – tłumaczy i opowiada o najbardziej nieprzyjemnej sytuacji, jaka spotkała ją w jednym z banków w Warszawie:

kasjerka w popularnym dyskoncie stoi po „drugiej stronie barykady”, bardzo sceptycznie podchodzi do tajnych kontroli. – Nie dość, że człowiek odpowiada za kasę, to jeszcze musi się stresować tajemniczymi klientami, ankietami czy wózkami kontrolnymi. A potem czekaniem na wyniki audytów. Na koniec dostaje ochrzan, jeśli coś poszło nie tak.

– Szkoda, że nikt nie myśli, ile stresu nas to kosztuje. Mamy gorzej niż złodzieje. Jesteśmy bardziej kontrolowani i obserwowani

– Wystarczy przejść się po galerii handlowej przepychanie rur– praktycznie każdy sklep, kawiarnia, wyspa czy punkt usługowy jest objęty audytem. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie są aż tak sprawdzani w pracy. Widząc to, nie chciałabym w handlu pracować – mówi Joanna. Jako tajemnicza klientka weryfikuje głównie marki premium. Zleceń w dużych sieciach handlowych unika jak ognia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *